Prawo do usunięcia swojego nazwiska z wyszukiwarki Google zastało przesądzone wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 13.05.2014 r. w sprawie C-131/12. Człowiek, który wniósł sprawę do sądu, chciał, aby Google „zapomniało” o nim. Paradoksalnie, wskutek wydania tego wyroku stał się sławny i w Google jest go więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Jednak dzięki niemu teraz każdy może wystąpić do Google z żądaniem uśnięcia jego danych osobowych z wyszukiwarki. W najnowszym numerze Europejskiego Przeglądu Sądowego (nr 2 z 2015 r., s. 41-48) można znaleźć glosę adwokata dr Łukasza Goździaszka do wspomnianego wyroku.
Choć faktycznie wskutek wydania tego orzeczenia narodziło się „prawo do bycia zapomnianym”, to skorzystanie z tego prawa może naruszać prawa osób postronnych. Fundamentalny problem tkwi w okoliczności, że to operator wyszukiwarki (czyli komercyjna firma) ma oceniać czy dane powinny zostać usunięte. „Prawo do bycia zapomnianym”, o którym mowa w orzeczeniu, dotyczy wyłącznie wyników wyszukiwania. Strona, do której odsyłają wyniki wyszukiwania, nie jest objęta tym orzeczeniem.